Mąż swojej żony?

0
202

Internet dał osobom związanym ze światem mody możliwość stosunkowo szybkiego osiągnięcia dużego rozgłosu, czy może nawet zostania swoistymi gwiazdami. Dobry tego przykład stanowią styliści i redaktorzy – kiedyś ich nazwiska znało tylko wąskie grono (zazdrosnych 😉 kolegów po fachu, dziś ich styl śledzą miliony ludzi*.

Jednak istnieją tacy osobnicy w świecie mody, którzy oficjalnego uznania mas nigdy raczej nie zdobędą, ale swój rząd dusz już wywalczyli. Chodzi mi o tych wszystkich prezesów, managerów wyższego stopnia, ludzi zajmujących się wyznaczaniem strategii wielkich i mniejszych domów mody. To w końcu często wizjonerzy, innego rodzaju niż projektanci, ale tak samo potrzebni do stworzenia prawdziwego modowego imperium. Zazwyczaj kryją się w cieniu, zostawiając granie pierwszoplanowych ról bardziej medialnym osobom. Jednak nie dajcie się zwieść. To silne osobowości, od których można się dużo nauczyć.

Doskonały tego przykład stanowi Patrizio Bertelli, mąż i biznesowy partner Mucci Prady. Właśnie przeczytałam o nim artykuł na wsj.com. Sławna projektantka sama przyznaje, że bez Bertelliego jej domy mody nigdy nie zyskałby takiej pozycji, jaką zajmuje dzisiaj. Patrizio to perfekcjonista-choleryk: klnie jak szewc i od razu dosadnie daje do zrozumienia, gdy coś mu się nie podoba (kiedyś rozbił lustro w butiku Miu Miu, bo uznał wystrój za niewystarczająco dobry). „On i ja mamy taką małą zasadę trzech. Jeśli powie o czymś więcej niż trzy razy, wtedy muszę się nad tym zastanowić. Czasem nie chcę się słuchać, ale i tak to robię” – wyznaje Miuccia. Tak było w przypadku propagowania marki poprzez hollywoodzkie gwiazdy, do którego Bertelli przekonał ostatnio swoją żonę. „Mówi, że jesteśmy [Miuccia i jej zespół – przyp.jgn] snobami i nie rozumiemy popkultury. On jest umysłem, my rękami” – twierdzi projektantka.

Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej o tym zawodowym i życiowym duecie, przeczytajcie artykuł „Miuccia and Me”.

* Oczywiście nie wiadomo, na ile to się przekłada na wiedzę o osiągnięciach danej osoby. W większości wypadków pewnie nie bardzo, no ale…