Moja przygoda z zegarkami zaczęła się w osiemnaste urodziny. Dostałam wtedy od Taty jego zegarek Longines, który zawsze bardzo mi się podobał. Był dokładnie taki, o jakim marzyłam – klasyczny, męski, płaski, duży (ale nie za duży), z okrągłym cyferblatem. Od tamtego czasu noszę go właściwie codziennie.
Powoli dojrzewam do decyzji o kupieniu sobie nowego zegarka. Bardziej damskiego, który pasowałby także do letniej sukienki. Nic nie przykuwało jednak mojej uwagi, dopóki nie zobaczyłam zegarków Nixon na chickitashop.com.
„The stuff you have that isn’t noticed first, but can’t be ignored. We pay attention to it. We argue about it” – możemy przeczytać na stronie Nixona. Firma wywodzi swoje korzenie ze środowisk surfingowych, skateboardingowych i snowboardingowych. Widać to po kreatywności, z jaką zaprojektowano większość modeli. U Nixona nic nie jest bowiem oczywiste – zegarek może być naszyjnikiem lub bransoletką i w ogóle nie przypominać zegarka na pierwszy rzut oka; może nawiązywać do statecznych klasyków na skórzanym pasku lub do kolorowych 'gumiaków’ z lat 90. Nawet wskazówki nie są obowiązkowe (vide zabawny model Newton, gdzie zamiast cyferek czy zwykłych wskazówek mamy… dwie 'planety’ krążące po orbicie).
Jeżeli chodzi o ceny, to różnice pomiędzy poszczególnymi modelami są dość duże: najtańszy zegarek kosztuje 279zł; najdroższy – 799zł. Niemniej na niektóre modele Nixona warto oszczędzać, bo są nie tylko ponadczasowe, ale i naprawdę unikalne.
nagrody – opaski Ani Pięty
Do wygrania w urodzinowym konkursie banana są także opaski Ani Pięty. Oddajmy głos projektantce:
„2 lata temu pomyślałam, że perfekt opanuję pakiet Adobe i zacznę życie od nowa, ale okazało się, że powtarzalność funkcji programów graficznych mnie dobija, więc… zaczęłam robić opaski. Trochę na przekór zajmowania się czymś poważnym i dlatego, że nie znalazłam nigdzie takiej opaski, jaką sama chciałabym nosić – masowo produkowane gumki z doszytym kwiatem czy satynowa kokarda na kawałku plastiku w ogóle do mnie nie pasowała. Do wielu moich koleżanek również.
Pewnie naiwnie wydaje mi się, że niczym się nie inspiruję w związku z czym inspiruje mnie wszystko na czym dłużej zatrzymuję wzrok…
Dlaczego filc? Bo jest bardzo plastyczny, estetyczny, miękki i łatwo się go czyści.
Wynika z tego, że moje opaski to czysty pragmatyzm zamknięty w formę zupełnie niepraktycznego przedmiotu 🙂
Wielkość i wzór dowolny. Staram się nie powtarzać modeli, aby każda z „nosicielek“ miała niepowtarzalny, a ja zero rutyny przy ich tworzeniu.
W przygotowaniu kolekcja owocowa 🙂 i ślubna też chyba.”
Ania pracuje też nad stworzeniem marki dodatków Licoreese.
Jeżeli chcecie zamówić u Ani jakieś opaski, możecie skontaktować się mailowo (licoreese@gmail.com) lub przez jej sklep internetowy Carrot & Parrot.